1.Nie zwiększyłem ilości płatków ponieważ na opakowaniu jest napisane 30 g-porcja wiec myślę ze tyle wystarczy(ale jeszcze zobaczę jak to będzie w praktyce,jak coś to da
Chciałbym uwidocznić mięśnie, tracąc przy tym zbędny tłuszcz (którego jak widać na moim aktualnym zdjęciu profilowym nie mam zbyt wiele). Zastanawiałem się nad BCAA od Hi Tec'a przed treningiem. Widziałem, że ludzie chwalą. Nie chcę żadnej przedtreningówki typowo na pompę.
Przeglądając różne artykuły natrafiłam na motywujące i wartościowe cytaty biznesowe przydatne w miejscu pracy. Zainspiruj się tylko kilkoma mądrościami ludzi…
Dużo konkretów na temat rozwoju biznesu i zaangażowanie ze strony gości 😀… "10 nowych konkursów dla przedsiębiorstw w 2019 r." To było bardzo dobre spotkanie!
U mnie pękł jeden z trzech pęcherzyków. Dwa są przetrwałe. Lekarka znalazła ciałko żółte, więc owu była. Jeśli się nie uda teraz to następnym razem będzie zastrzyk na pęknięcie. Póki co temp ładna, zobaczymy co z tego wyjdzie. Entuzjazm opadł, bo liczyłam, że wszystkie trzy pękną i będzie większa szansa.
Przeprowadziłem wczoraj ponad godzinny wywiad ze zwycięzcą Rajdu Dakar. Zaprosiłem Eryka Goczała do studia Kanału Sportowego, by dowiedzieć się jak do tego… | 15 comments on LinkedIn
EDX6. Każdy kolejny rok to następny etap naszej życiowej drogi. Prawda jest taka, że zwykle przeceniamy to, co możemy zrobić w ciągu roku, a nie doceniamy to, co możemy osiągnąć w ciągu trzech – pięciu lat. Trzy lata to już ponad tysiąc dni. Cel jest bardzo ważny, ale równie ważna jest droga do celu – bo żyjemy tu i teraz. Oprócz działań z myślą o przyszłości, istotna jest radość z codzienności. Dedykuję Ci motywującą myśl na „drogę”: „Nie narzekaj, że masz pod górę, skoro zmierzasz na szczyt”. Mam nadzieję, że owa strona autorska „JŁ” będzie inspirowała Cię do zdobywania akme, czyli szczytu największych możliwości umysłowych. Jacek Łapiński. Zobacz także:
Skip to content Nie narzekaj, że masz pod górę Tegoroczne wakacje spędziłam poznając uroki Polski. Byłam w pięknych Bieszczadach i na równie pięknej, choć zupełnie inaczej, Suwalszczyźnie. Po wyprawach w polskie góry mam kilka refleksji. Też tak masz ? Gdzieś jesteś, coś się dzieje i nachodzą cię refleksje natury ogólnej… Pewnie tak. Otóż będąc w przepięknych polskich Bieszczadach zauważyłam dwie rzeczy: Refleksja nr 1. Coraz mniej ludzi na szlaku mówi sobie “dzień dobry”. Zwłaszcza młodzi. Zdarzyło mi się nawet spotkać harcerzy, którzy, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, przeszli koło nas bez najmniejszego słowa… Zdziwiona, podzieliłam się tą refleksją z nastoletnim synem, który mi powiedział: “ale to jest wkurzające tak co chwilę mówić dzień dobry. Po co ?”. Zaczęłam się więc zastanawiać – czy wynika to z tego, że młodzi ludzie są teraz bardziej gburowaci, czy też po prostu zamknięci w swoim świecie. Widziałam nawet parę (chłopak z dziewczyną), idącą razem, ale każde w słuchawkach na uszach…. Razem, ale osobno… Jak myślisz o co chodzi? Co jest przyczyną? Refleksja nr 2: Kiedy idziesz na szczyt, nie narzekaj, że masz pod górę. Kiedy mozolnie wspinałam się na Wielką Rawkę, wróciło do mnie zdanie, które kilka dni wcześniej przeczytałam u Kamili Rowińskiej: “Kiedy idziesz na sam szczyt, nie narzekaj, że masz pod górę” i pomyślałam sobie jakie to prawdziwe. Jak często wyznaczamy sobie cel – nasz szczyt do zdobycia, a potem, w drodze, kiedy jest ciężko, trudno – narzekamy, załamujemy się, zniechęcamy… Zapominamy, po co i gdzie idziemy. Zobaczyłam analogię do mojej sytuacji życiowej. Po wielu latach poszukiwań znalazłam moją drogę, mój zawód marzeń, coś, co absolutnie, perfekcyjnie wpisuje się w moją definicję “pracy marzeń”. A mimo tego, czasami “upadam”. Zniechęcam się. Zaczynam wątpić. Tam w górach – zrozumiałam, że przecież idę na mój szczyt! Więc to normalne, że jest ciężko. Normalne, że muszę się natrudzić. Normalne , że mam pod górkę ;-)Ale za to – jakie widoki mnie czekają kiedy już tam dotrę! Wtedy – cały mój trud okaże się potrzebny i pożyteczny, i pójdzie w zapomnienie 🙂 Wystarczy – nie zapominać o tym dokąd i dlaczego się idzie. O tym – przypomina mi moja, wisząca przed moim biurkiem “Mapa marzeń”. A Ty? Masz swoją “Mapę marzeń”? Swój codzienny motywator?
Postów: 2540 7743 Dziewczyny, czy to prawda że tsh 2,5 może być przyczyną trudności z zajściem w ciążę? Mam już jedno dziecko (3 latka), 1,5 roku temu ciąża staram się rok z przerwą a ciąży nie ma. Moje tsh przed pierwszą ciążą też takie było. Lekarz mówi, że jest ok taki wynik, a ja czytam, że powinno być ok. 1. Jak to jest? sandra80 "Nie narzekaj, że masz pod górę skoro zmierzasz na szczyt" Postów: 38 9 Mi pani endokrynolog powiedziała, że ma być poniżej lub w okolicy 1. W tej chwili mam 0,7 i to jest w porządku. Przy pierwszej ciąży zakończonej poronieniem miałam wynik 2,467. Przy drugim poronieniu nie zbadałam od razu tarczycy, ale po skierowaniu wyszła 6,660 więc kategoryczny zakaz starania. Po Euthyrox 50 spadało na 3,290, a po zwiększeniu dawki na 75 jest 0,751. I póki co zostaję przy tej dawce. Norma jest 0,270 - 4,2, ale jak się stara to powinno być poniżej 1. Zbadaj dodatkowo FT4 i antyTPO i antyTG. Niby miałam tarczycę w porządku ale anty wyszły powyżej normy i to też może być przyczyną tego, że nie da radę zajść w ciążę i skutkować później poronieniem czy wadami u dziecka. vanessa lubi tę wiadomość Postów: 8014 6907 Sandra, mogło czy nie mogło - nie ma co gdybać. Są dziewczyny, które z takim wynikiem zachodzą i nic złego się nie dzieje. Jak są problemy to endo (w większości - niektorzy są bardziej restrykcyjni, inni trochę mniej) zalecają, żeby wynik miał z przodu 1. Wybierz się do endo i porozmawiaj o kłopotach. Gin często olewają takie kwestie. Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 listopada 2014, 16:18 Postów: 38 9 Chodzi chyba o to że TSH w ciąży różnie się waha a jest to hormon który może mieć wpływ na płód i jest to wpływ raczej negatywny. Więc może lepiej go obniżyć do optymalnego poziomu, żeby potem ewentualny jego wzrost nie powodował problemów. Chyba lepiej żeby wzrósł o te 2 z poziomu np. 0,7 niż z poziomu 4 gdzie niby 4 jeszcze jest normą. Nie wiem, nie jestem lekarzem ale tak mi się wydaje i dlatego taki a nie inny poziom TSH jest ważny. Postów: 1282 547 Sandra, moim zdaniem nie musi być przeszkodą, choć wiadomo - każda z nas to indywidualny przypadek. Ja zaszłam mając nieco ponad 2, a potem skoczyło do ponad 3. Może problem tkwi gdzieś indziej? Monitorujesz owulację? Badałaś prolaktynę? Szczęśliwy 3 cs, maluszku zostań z nami ♥ Postów: 3955 4485 Mi lekarze mowili, ze kobieta starajaca sie o ciaze moze miec maksymalnie tsh 2,00-2,50 takie są przyjęte normy ze stanów (oczywiście poparte badaniami). Ja dostalam zalecenie zejscia z tsh ponizej 2,00 Ja TSH miałam na poziomie 2,4 (w wakacje 2014), poszłam do endokrynologa, dostałam Letrox 50 (po pół tabletki dziennie). Badanie powtórzyłam we wrześniu - TSH było 1,5. Za kilka dni kończą mi się tabletki, więc idę do endokrynologa. Myślałam, że po zbiciu TSH, od razu będzie łatwiej zaciążyć. Niestety właśnie za mną 8cs, a dziś pierwszy dzień 9cs. No ale tak czy siak, TSH zbite i chcę to utrzymać. Ginekolodzy też olewali TSh 2,4, dopiero endokrynolog zareagowała. Postów: 1282 547 Moja pierwsza gin o badaniach tarczycy w trakcie starań w ogóle nie wspomniała, olała temat. Sama wykryłam chorobę po przeczytaniu kilku list badań, jakie powinno się zrobić przed. Drugi gin, obecny, jak zobaczył wynik 3,3 na pierwszej wizycie ciążowej (7tydz.) to bardzo się zmartwił i od razu spytał jaką mam teraz dawkę i czy jestem pod stałą opieką endo. Szczęśliwy 3 cs, maluszku zostań z nami ♥ Już nie przesadzajcie z tym poniżej 1. Ja mam naturane TSH na poziomie 1,7 od lat i jestem całkowicie zdrowa jak chodzi o tarczycę. Fatim lubi tę wiadomość Postów: 1282 547 Poniżej 1 to już pod nadczynność może podchodzić. 1-1,5, a moja endo mówi o 1,5-1,8 to tak idealnie. Szczęśliwy 3 cs, maluszku zostań z nami ♥ Postów: 3955 4485 a ja się spytam tak z innej beczki, ile tak na oko z waszych doświadczeń może spaść TSH w ciągu miesiąca biorąc Euthyrox w dawce 25mg (pół tabletki) a 50mg (cała tebletka) ??? Postów: 38 9 U mnie jest tak: TSH 0,751 norma 0,270 - 4,2 (po Euthyrox 75) Ft4 19,7 norma 12 - 22 Dla porównania TSH 2,467 TSH 6,660 (masakra!!) Ft4 16,44 TSH 3,290 (po Euthyrox 50) Ft4 17,01 Postów: 3955 4485 czyli można zaokrąglając założyć, że po 50 zmniejsza się TSH o połowę w ciągu miesiąca ? (wiem, że może być to osobliwe, ale chyba u większości tak właśnie jest), myślicie że po 25 zmniejsza się przeciętnie o ćwierć na miesiąc? Postów: 1282 547 Też obstawiam, że mniej więcej o połowę przy dawce 50. Szczęśliwy 3 cs, maluszku zostań z nami ♥ Postów: 2540 7743 Dzięki dziewczyny idę w sobotę do specjalisty od niepłodności, porozmawiam z nim o tym. O mojego syneczka starałam się około 2 lata, może to przez te tsh. Potem ciąża biochemiczna, też piszą że mogła być przez tsh, chociaż ja obwiniam bardzo duży stres i rotawirusa z samego początku ciąży ale kto wie... sandra80 "Nie narzekaj, że masz pod górę skoro zmierzasz na szczyt" . Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 stycznia 2015, 15:25 Postów: 1282 547 W pierwszej kolejności zbadałabym hormony, szczególnie prolaktynę. Szczęśliwy 3 cs, maluszku zostań z nami ♥ Postów: 4528 6014 Ja dzisiaj odebrałam wyniki badań i TSH trochę za wysokie - 3,72 ;/ Ciekawe czy to była przyczyna poronienia FT3 pg/ml 2,3 - 4,2 Na FT4 czekam Szukam dobrego endo w ktw i okolicach, moze ktos polecić? Postów: 888 245 . Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 marca 2016, 18:18 Postów: 1282 547 Katarzyna, nawet nie trochę tylko jakieś 3 razy za wysokie. Dokpadnie Mirabelka, jak dawka źle dobrana to nic nie spadnie, ale jak dobrze organizm zareaguje to nawet o połowę może spaść. Szczęśliwy 3 cs, maluszku zostań z nami ♥
Długo nie pisałam. Pora się wytłumaczyć. Głównym sprawcą jest brak czasu, wywołujący brak motywacji. Wolny czas poświęcałam głównie obowiązkom. A gdzie miejsce na przyjemności? Nie chciałam pisać czegoś na siłę, na szybko. Mijał dzień za dniem, a moja głowa była coraz cięższa od wyrzutów sumienia spowodowanych zaniedbaniem bloga. Traktuję go jak moje małe "dziecko", któremu ostatnio poświęciłam za mało swojej uwagi. Pamiętam swoje słowa, gdy byłam dzieckiem: "Mamo chcę być już dorosła, chodzić do pracy, gotować obiady, sprzątać i nosić torebkę!" Ta... nie wiedziałam co mówię! Dzieciństwo było takie piękne! No dobra, torebkę nadal chcę nosić i to najlepiej co jakiś czas nową :) Punktem zwrotnym był dzień, gdy zajrzałam do swojego kalendarza, w którym zakładka zatrzymała się na 23 czerwca! Przez ten czas... w sumie nawet nie wiem co działo się przez ten czas. Wiem jedno, dni przelatywały przez palce. Jednak wystarczy tego zrzędzenia! Czas zabrać się do roboty! Czasami trzeba z czegoś zrezygnować, aby poświęcić czemuś innemu. Postanowiłam po pierwsze - wstawać wcześniej. Przy moim trybie życia doba ma zdecydowanie za mało godzin... Jest to już jeden mały krok do rozwiązania blogowych problemów i nadrobienia zaległości :) Poza tym życie jest za krótkie, żeby spędzać je w łóżku. Jest tyle rzeczy do zrobienia! Po drugie zrobiłam porządek w okół siebie, zabrałam się za ogromne sprzątanie i pozbyłam się wielu zbędnych przedmiotów od ubrań przez kosmetyki po wszelkie akcesoria domowe. Potwierdzam stwierdzenie, że porządek w domu - to porządek w głowie. Koniec sentymentów. "Produktem ubocznym" tego wielkiego sprzątania był pomysł na nowy post dotyczący minimalizmu. Pracuję nad tym. Dodatkowo staram się planować swoje dni, wykonywać poszczególne zadania. Ich skreślanie na kartce daje ogromną satysfakcję i kopa do dalszego działania. Pozytywne podejście do wielu spraw i więcej luzu pozwala trochę odciążyć głowę od błahych problemów. Mniej problemów = mniej nerwów. Mniej nerwów = lepiej dla naszej urody :) Jestem ogromnie zmotywowana do działania. Staram się łączyć obowiązki z przyjemnościami i idzie mi nieźle. Może być tylko lepiej, trzymajcie kciuki. Jestem ciekawa, jak przebiegało Wasze przejście w krainę dorosłości i samodzielności. W moim przypadku organizm przeszedł mały szok, ale już wraca na starą drogę. Oby jak najmniej korków i jak najwięcej zielonych świateł! Życzę Wam dużo uśmiechu! Pozdrawiam, Aleksandra.
Monika Szadkowska: Absolwentka Pedagogiki na Uniwersytecie Warszawskim. Terapeutka, coach. Autorka kobiecych hitów wydawniczych ostatnich miesięcy: „Chcę mieć dziecko” oraz „Fenomen Kobiecości”. Na co dzień pracuje z kobietami w trudnych sytuacjach: żonami alkoholików oraz kobietami poszukującymi własnej życiowej drogi. Jej wielką pasją i życiową misją pozostaje także coaching płodności. Udziela wsparcia i mentalnej pomocy dla kobiet, które bezskutecznie oczekują na dziecko. Autorka publikacji w Magazynie Chcemy być Rodzicami, internetowym Magazynie Psychologicznym Tu i Teraz. Twórczyni warsztatów dla osób zmagających się z niepłodnością „Zwiększ Swoją Szansę na Ciążę”. Prywatnie – mama trójki uroczych dzieci, entuzjastka wycieczek za miasto i dobrej literatury. Autorka blogów: Chcę mieć dziecko i Fenomen Wyobraź sobie, że możesz cofnąć się w czasie – czy istniały w Twoim życiu przełomowe decyzje zawodowe lub życiowe, których nie podjęłabyś lub zadecydowałabyś inaczej, aby znaleźć się w miejscu życia zawodowego lub prywatnego, o którym zawsze marzyłaś?Monika Szadkowska: Z pewnością! Patrząc wstecz, wiele rzeczy zrobiłabym dziś inaczej. Z drugiej strony jest we mnie głębokie przekonanie, że i te rzeczy, sprawy – musiały się wydarzyć, abym stała się dziś tym, kim jestem. Musiałam popełnić określone błędy, żeby dojść do obecnego etapu swojego życia. Nie byłabym sobą, gdyby nie ukształtowała mnie moja przeszłość. Nie byłoby projektu „Chcę mieć dziecko”, gdyby nie lata walki z niepłodnością. Nie byłoby Fenomenu Kobiecości, gdyby nie moja praca terapeutyczna i umiejętność pracy z osobami wspóluzależnionymi. Jestem zadowlona z podejmowanych w przeszłości, życiowych decyzji. Wiele z nich było trudnych, bo dotyczyły uporządkowania relacji z rodziną, nie wszystkim podobały się moje wybory, a część bliskich mi dotąd osób, nieoczekiwanie odsunęła się ode Żałujesz?Monika Szadkowska: Wiesz, dziś jestem zadowolona ze swojego życia prywatnego. Bardzo zadowolona! Mam najwspanialszą trójkę dzieci i kochającego, wspierającego męża. To moje drugie małżeństwo. Z pierwszego sama zdecydowałam się odejść, choć bałam się bycia samotną matką z dzieckiem. Życie sprawiło mi jednak niespodziankę i ofiarowało nową rodzinę. Dlaczego od razu, nie mogłam spotkać na swojej drodze drugiego męża? Cóż, miałam wówczas zaledwie dwadzieścia parę lat, pewnie nie doszlibyśmy ze sobą do porozumienia. Los postawił nas sobie na drodze w najlepszym możliwym W kwestiach zawodowych myślisz podobnie?Monika Szadkowska: Jasne. Wszystko musiało przyjść z czasem, nabrać wiatru w żagle. Owszem, niektóre rzeczy mogłabym zrobić szybciej, ale pewnie tak miało być. Robię to, co konieczne i możliwe. „Niemożliwe” przychodzi samo. Czuję się spełniona i szczęśliwa, co nie oznacza, że nie mam apetytu na więcej! Po urodzeniu trzeciego dziecka, kiedy już miałam to, co w życiu jest najważniejsze – dzieci, męża, miłość, bezpieczny dom – po cichu zaczęła dobijać się do mojej świadomości potrzeba dalszego rozwoju czas pracowałam jako terapeutka – praca z kobietami doświadczającymi trudnych sytuacji życiowych wychodziła mi naprawdę dobrze, widziałam, jak moje pacjentki się zmieniają, a to dawało mi ogromną satysfakcję. Chciałam również rozwijać się na innym polu i dlatego zaczęłam tworzyć Fenomen Kobiecości. Powoli, najpierw pisząc posty na portalu społecznościowym, potem tworząc stronę, a dziś także – wydając książkę. Przede mną jeszcze plan stworzenia w ramach Fenomenu społeczności, grupy wsparcia, może warsztatów?KoBBieciarnia: Walkę z niepłodnością kobiet powzięłaś sobie jako misję…Monika Szadkowska: Zgadza się, jeśli chodzi o wsparcie osób niepłodnych, mam poczucie misji. Problem znam od podszewki – bywa jednak, że kobiety, które cierpią z powodu niepłodności, przeżywają koszmar leczenia gorzej niż ja. Mimo to, wbrew wysiłkom emocjonalnym, zdrowotnym i finansowym nie mają upragnionego dziecka. Mam już dzieci, ale wciąż rozumiem emocje kobiet pragnących doświadczyć tego cudu. Moja wiedza terapeutyczna bardzo pomaga mi w tworzeniu programów, technik, strategii i ćwiczeń pomagających radzić sobie w kryzysach. Daję tę wiedzę, dzielę się nią, służę radą i pomocą. Życzyłabym sobie jednak, aby z wiedzy tej, osoby starające się o dziecko chciały regularnie korzystać. Często jest bowiem tak, że leczenie skupia się na procedurach medycznych, lekach i obserwacjach fizjologii, podczas gdy sfera psychiczna – nierzadko najważniejsza, bywa zaniedbywana. Kobiety mają poczucie, że z emocjami muszą radzić sobie same; że z lękiem bezdzietności i stresem, nic nie można zrobić. Można! Tylko jak we wszystkim potrzebne jest minimalne choćby zaangażowanie i Przemawia przez Ciebie duża dojrzałość i doświadczenie. Czujesz, że jako kobieta, zmieniłaś się po ukończeniu 30 roku życia? W czym według Ciebie tkwi siła prawdziwej, dojrzałej kobiecości?Monika Szadkowska: Mam wrażenie, że największe – mentane i osobowe zmiany, które mnie ukształtowały, miały miejsce właśnie po ukończeniu 25 roku życia. W tym czasie, nie pracowałam, siedziałam w domu i użalałam się nad sobą, w atmosferze smutku, bezskutecznie czekając na dziecko. Mając lat 30, jako świeżo upieczona mamą, zorientowałam się, że życie jest gdzieś obok mnie, a relacja małżeńska, w której utknęłam, przestała czynić mnie szczęśliwą. Podjęłam pracę, a chwilę później – decyzję o rozwodzie. Rozkwitł wtedy we mnie… fenomen kobiecości. Dziś uważam, że siła prawdziwej i dojrzałej kobiecości to dążenie do samorozwoju na wszystkich płaszczyznach życia. To odwaga, aby pójść naprzód, nawet gdy boimy się o konsekwencje. Nawet, jeśli otoczenie i bliscy nie rozumieją, nie akceptują naszych decyzji. Jeśli czuję, że będę szczęśliwa, jeśli nie ranię przy tym nikogo z premedytacją, nie robię niczego „przeciwko komuś”, ale „dla siebie”, mogę czuć się silna, dojrzała. Mogę decydować o sobie i świadomie pokochać siebie. Jeśli osiągnę ten pułap, zyskam dodatkowo siłę na to, aby mądrze wspierać tych, którzy mnie Twoja droga nie należała do najłatwiejszych. Dziś wszystko zdaje się potwierdzać słuszność jej obrania…Monika Szadkowska: Wiesz jakie hasło wisi na ścianie mojego przedpokoju? „Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt”. Oczywiście, bywały czasy kiedy miałam dość. Ba, wciąż przychodzą podobne momenty. Wtedy przypominam sobie, że kawał drogi jeszcze przede mną. I że sama chcę dotrzeć do celu. Idę na szczyt, nie mogę narzekać. Mogłam spokojnie osiąść na mieliźnie, pytanie czy tego właśnie Jakie kobiety inspirują Cię najbardziej?Monika Szadkowska: Ciekawe pytanie. Pamiętam, jak kiedyś, przyjaciółka podrzuciła mi książkę, mająca prawie 700 stron – dobrze wiedziała, że uwielbiam czytać. „Biegnąca z wilkami”, Clarissy Pinkoli Estes – to było to! Dokładnie opisane archetypy kobiecości, spostrzeżenia zbieżne z moimi, choć wyjaśnione nader dogłębnie i klarownie, interpretacje baśni, dzięki kórym zrozumiałam swoje wnętrze, rozbudowane dialogi, zrozumiałe dla mnie wątpliwości… Tak, dziś wiem, że ta lektura odmieniła moje życie i stała się dla mnie fascynującą pobudką dla stworzenia Fenomenu Kobiecości. Pożyczony mi egzemplarz zakupiłam, prawie każda linijka tekstu jest dziś podkreślona markerem. To dla mnie kopalnia Bieżący rok, stanowił ważny moment w Twoim życiu? Monika Szadkowska: Ostatni rok był wyjątkowy z powodu ukazania się moich książek. Zwłaszcza „Chcę mieć dziecko”, ponieważ proces jej powstawania i wydawania, był dla mnie stanowczo za długi. I wreszcie jest! Wzruszenie, jakie opanowało w momencie pośpiesznego otwierania paczki z drukarni, było zupełnie bezcenne i niezapomniane. Podobnie jak późniejsze, przychylne komentarze czytelniczek. Miałam wreszcie namacalny dowód na to, że moja praca ma sens i że wypełniam swoją misję. Pomyślałam wtedy, że warto w formę książki ubrać także moje miniaturowe opowieści, jakie tworzyłam dotąd w ramach Fenomenu Kobiecości. Tym razem, dla odmiany – postanowiłam działać szybko! Jestem dumna i wzruszona, kiedy patrząc na półkę, widzę przed oczyma trzy najważniejsze książki mojej rodziny – autorem ostatniej, jest mój 12 letni syn. Napisał ją w czasie wakacji, zainspirowany tym, że jego mama wydała właśnie Jak sama przyznałaś, Monika Szadkowska sprzed 30stki i po jej ukończeniu to różne kobiety. Kim będzie 40letnia Monika?Monika Szadkowska: Prywatnie już dziś jest wspaniale. Chciałabym jedynie pielęgnować swoje więzi z najbliższymi, dawać i czerpać energię z radości i miłości, która mam nadzieję, przepełniać będzie moją rodzinę w tym czasie. Zawodowo? Marzę, aby zostać prawdziwym i cenionym coachem płodności, pomagać tysiącom par, w poradzeniu sobie z problemami wynikającymi z leczenia. Wydawać książki z pomocą znanych wydawnictw, znaleźć się wśród 10 top pozycji Empiku. Chciałabym także doczekać się prężnie działającego centrum kobiecego wsparcia, w którym mogłabym wraz ze swym zespołem, świadczyć szeroki wachlarz usług rozwoju osobistego dla kobiet. Mieć z tego tytułu satysfakcję, bezpieczeństwo finansowe i poczucie wypełnienia misji…
nie narzekaj że masz pod górę skoro zmierzasz na szczyt